wtorek, 16 marca 2010

ja - nieja - my - niemy... pustka


niczym szaleniec... z tysiącem osobowości... nie posługujący się żadną z nich, żadnej z nich nie akceptujący... nie znający blasku dziwnie jaskrawych oczu... świdrujących go każdego ranka inną intensywnością szarych odczuć postaci wczorajszej... nie znający żadnych trosk ani radości ja siedzącego tuż pod skórą... patrzącego przerażonymi oczyma na to co dla mnie obecnego zwykło być kolokwialnym... unoszącego się świętym gniewem w chwilach nostalgii i zadumania... krzyczącego bełkotem... raniącego delikatny zmysł słuchu... by wreszcie tracąc cierpliwość próbować go daremnie uciszyć... zdając sobie sprawę w przerażeniu... że to mój czas dobiega końca... i gdy się oczy otworzą... to mój wzrok będzie szarością niepojętą przez w lustro patrzącego... to moje słowa i krzyki będą wrzącą masą jątrzyć się tuż pod cienką warstwą skóry... kompletnie niezauważalnie... dla patrzącego jaskrawym wzrokiem w siebie - mnie - nas... nikogo...

sobota, 6 marca 2010

chwila

Zmęczona oddechem,
znużona snami,
duszona powietrze
milcząca słowami.

Zawsze dostępna,
choć nieosiągalna,
jak wiatr ulotna,
jak głaz twarda.

Wciąż nieprzenikniona,
choć od dawna znana,
delikatna, łagodna,
bolesna jak otwarta rana.

Jaskrawo bezbarwna,
wszechobecnie niedostępna,
wszystko tu jest nią,
ona więc... niczym.

czwartek, 25 lutego 2010

Jaźń


~Jaźń~

Głupio niezdecydowana,
Przerażająco zagubiona,
Męcząco niepewna,
Chronicznie przestraszona.

Niespokojnie melancholijna,
Sztucznie beztroska,
Niebezpiecznie poważna,
Śmiertelnie zmęczona.

Bezsensownie zmartwiona,
Zabawnie ponura,
Lekka ciężkim oddechem,
Zamglona.

Nie ma to znaczenia,
Ile czasu poświęcisz.
W każdej chwili nowa,
W każdej nowej inna.

Nie poznasz nigdy,
Stałej zmienności.
Nie zdążysz z oddechem,
Upadnie, wstanie jako nowa.

wtorek, 23 lutego 2010

zagubienie


hm...sama nie bardzo wiem czy mam tu pisać co się we mnie kotłuje... mam wątpliwości czy dała bym to w ogóle opisać... w zasadzie... wszystko kreci się wokół tej chorej chemii... dała nam niby te warunki... ale chemie w przyszłym roku będzie trzeba robić dwie jednocześnie... biorąc pod uwagę fakt, że już z jedna sobie nie radze to na pewno poradzę sobie z dwoma... gdy druga po stokroć gorsza od poprzedniej... ech... boje sie panicznie tego co mnie czeka... nie chce już tam być... tzn chce... to nie tak, że nie chce skończyć tych studiów... ja po prostu wiem, ze z ta chemią sobie nie poradzę... jedni potrafią chemie... a inni...dajmy na to... zmywać naczynia... z drugiej strony nie mam pojęcia gdzie i jakiej szukać pracy... czuje sie jak małe zagubione dziecko które stanęło w miejscu gdzie ma od cholery dróg... problem w tym, że samo nie wie gdzie te drogi tak na prawdę są i jakim cudem wybrać to lepsze zło...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

"Słodki mrok... wilgotność przenikająca wszystko... szepty dźwięczące w ciszy niczym bicie oszalałego z rozkoszy serca... delikatność każdego dotyku... płynność każdego ruchu... żar wylewający się z najdalszych głębin serca... ciche łzy szczęścia płynące po rozpalonych policzkach... dłonie splecione najmocniej jak to tylko możliwe... pragnące za wszelką cenę zatrzymać przy sobie ukochanego... usta złączone w słodkim pocałunku... chwili pragnącej być wiecznością... ciała połączone by nigdy się nie rozdzielić... tańczące wieczny taniec kochanków pośród świec i woni rozkoszy... spełnienie, na które czeka każdy z nas... marzenia, które wciąż zdają się takie nierealne... pragnienia, które ciągle mówią to samo... nigdy nie zaspokojone... dusza... która wciąż wyczekuje ukojenia... i serce... pragnące oddać wszystko co ma... siebie..." 


niedziela, 21 lutego 2010

sama nie wiem...

w zasadzie nie dzieje się nic ciekawego... napisałam egzamin, którego nie zaliczyłam... jak jakieś 60 - 70% ludzi na roku... i jeszcze się dowiedziałam, że nasza "ukochana Pani doktor od wykładów z chemii ogólnej i analitycznej" nie chce dać nikomu kto nie zaliczył egzaminu niezależnie czy miał podejście jedno czy dwa (zerowego nie było, a niektórzy nie zdążyli pozaliczać kolokwiów z zajęć labolatoryjnych do pierwszego terminu egzaminu )egzaminu warunkowego, wiec trzeba będzie za Nią łazić... kobita chyba nie ma znajomych i bardzo się w domu nudzi skoro lubi wszystkim wokół tak życie uprzykrzać... sobie z reszta też... no bo na prawdę nie widzę żadnej korzyści w tym, że nas przetrzyma jakiś czas i będzie miała regularne trucie dupy przez "pierwszaczki"... miód z boczkiem po prostu...



nie wiem czemu ale powoli zaczyna mi brakować sił na proste czynności... wiem, marudzę... inni maja gorzej...



Mrokiem miękkim otulona,
W blasku księżyca skąpana,
Ponad siebie wzniesiona,
Nowa, nieznana.
W ramionach ukryta,
Powonieniem żyjąc,
Zachłanna, bezwstydna,
Zapach twój pijąc.
Nowe, nieznane,
A gdzież niewinność?
Serce spętane,
Duszy naiwność.
A wszystko ukryte,
Za słodyczą rozkoszy,
Tam, głęboko zaszyte,
Za lawiną rozkoszy.
Ale cóż z tego?
Ważne „tu i teraz”,
Przytul do serca swego,
Strach minie zaraz.

L'instant Funèbre




sobota, 20 lutego 2010

być






być niczym roztargniony wzrok
błądzić bezwiednie po ciele
szukać punktu zaczepienia
by móc zatrzymać się na chwile

niczym nierówny oddech
rozłamujący szczelne wrota
spierzchniętych wyznaniem ust

niczym powracający dreszcz
szarpiący w konwulsjach uniesienia
gładkość wrzącej skóry
płonącej pod dotykiem

niczym niechciana łza
tysiąca źrenic
schowanych zaraz pod skórą
roniących westchnienia

być niczym zapach
oplatający wszelki ruch
ogłuszający intensywnością
nienasycony

być...
by móc być tym
co tylko myśli znają
co zna tylko nas

Witam!

Założyłam tego bloga ponieważ, po części chciała bym po części słyszę, że warto by było podzielić się z ludźmi tym co udaje mi się czasami naskrobać. Podobno da się to czytać i nawet czasem jest ładne więc... w zasadzie czemu nie. Mam nadzieje, że nikt w żaden sposób nie poczuje się dotknięty czy urażony treściami jakie się tu znajdą i przemyśli fakt, że chce się w nie zagłębiać po moim ostrzeżeniu.

życzę miłego czytania

Marien