Zmęczona oddechem,
znużona snami,
duszona powietrze
milcząca słowami.
Zawsze dostępna,
choć nieosiągalna,
jak wiatr ulotna,
jak głaz twarda.
Wciąż nieprzenikniona,
choć od dawna znana,
delikatna, łagodna,
bolesna jak otwarta rana.
Jaskrawo bezbarwna,
wszechobecnie niedostępna,
wszystko tu jest nią,
ona więc... niczym.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz